niedziela, 12 kwietnia 2009

Cała sala tańczy, śpiewa, surfuje...

Taniec. Czymże jest taniec? Jak tak sięgam swoją samczą pamięcią w czasy podstawówki przypominam sobie, że taniec był czymś do czego chłopcy garneli się dopiero wtedy, gdy w głośnikach kasetowej Unitry zabrzmiał głos Natalii Kukulskiej wyśpiewujący, dla większości niezrozumiałe do dzisiaj "im więcej ciebie tym mniej". Natomiast cała idea tańca oparta była na tym by krokiem odstawno-dostawnym zakamuflować nieco chęć zwykłego złapania za pośladki najładniejszej dziewczyny w klasie.

Minęły lata, podstawówki skrócono, a klimat Unitry i szkolnych korytarzy jakby nieco wyblakł i tak sobie drzemał w naszej podświadomości.
Lecz jak mówił poeta, para buch, koła w ruch i poszło. TVN zarzucił pierwszym ogólnopolsko-odmóżdżającym programem dla mas i już po tygodniu z gwiazdami tańczył każdy modny Polak, a laleczki VooDoo z podobizną Iwony Pavlovic szły na allegro jak świeże bułeczki. Od tego momentu cała Polska oszalała na punkcie tańczenia, a wszelkiej maści szkoły tańca przeżyły szturm gorszy niż Westerplatte w 1939. Nikt nie spodziewał się tego, że to dopiero cisza przed burzą, gdyż w momencie gdy większość szturmujących wspomniane wyżej szkoły zrozumiała, że w życiu nie dorówna Kasi Cichopek, czy tam innemu Hakielowi światełko w tunelu zapaliła wiecznie młoda Kinga Rusin obwieszczając wszem i wobec "JU KEN DENS!", a co tłum niczym na gierkowskie "pomożecie" skandował "JES ŁI KEN!!!". Tłumy ludzi na castingach, pot, krew, łzy i emocje większe niż gdy udaru doznał Rysiek L. znany warszawski taksówkarz. Historia zatoczyła koło, a boom się powtórzył i to ze zdwojoną siłą.

Co było dalej wszyscy wiemy. TVN na pewno nie pozwoli nam zapomnieć o tym, że w każdym z nas drzemie niespełniony tancerz, Polsat obudzi w nas sumienia i talenty śpiewackie, a TVP pokaże, że lód nie jest taki śliski jak go malują.

Reasumując z każdej strony, media dają nam do zrozumienia, że możemy być "kimś" i odnieść można wrażenie, że praktycznie każdy chciałby być "kimś".
Szkoda tylko, że mało kto w tym zgiełku chce być po prostu sobą.

wtorek, 7 kwietnia 2009

Słowo wstępne

Post pierwszy, wyjątkowy, można by rzec, że nadejszla wiekopomna chwila!

Czasami człowiek ma taki moment w życiu w którym czuje ogromne parcie do tego, by zrobić coś naprawdę ogromnego (nie jest to wypróżnienie po trzydniowej obstrukcji).
Dziś padło na mnie, skromnego, prostego obserwatora. Postanowiłem się z Wami moi drodzy podzielić moimi spostrzeżeniami na temat lansu. Lans jak sami zapewne wiecie jest nieodłącznym elementem życia każdego z nas i ja - poprzez tego bloga - postaram się Wam pokazać wszystkie nawet najbardziej egzotyczne strony lansu, budowania imidżu i szacunu na dzielni oraz wśród przedstawicieli środowisk przeróżnych.

P.S. (Tzw. post scriptum - się zna łaciński co nie)
Czytelniku drogi, jeśli razi Cię: szydera, ironia, sarkazm, przerośnięte ego autora czy też Izabela Trojanowska - opuść tego bloga natychmiast. Natomiast pozostałych zapraszam do lektury.